Sąsiedzi, ale już nigdy przyjaciele? Ukraińcy nie wierzą słowom Białorusinów. Patrzą na czyny
Ostrzał rakietowy Ukrainy z terenu Białorusi, sprzeciwianie się rezolucji ONZ potępiającej aneksję Rosji ukraińskich terytoriów. Te krzywdy znacznie pogorszyły niegdyś przyjazny stosunek Ukraińców do rządzonej przez dyktatora Alaksandra Łukaszenkę Białorusi. Jednak burzę emocji wywołała również postawa liderki białoruskiej opozycji, która zaproponowała ukraińskiemu prezydentowi Wołodymyrowi Zełenskiemu współpracę z jej utworzonym w sierpniu br. Zjednoczonym Gabinetem Przejściowym. „Cichanouska wydaje się być pewna, że „bez wolnej Białorusi nie będzie wolnej Ukrainy”, ale Ukraińcy mają swoją opinię na ten temat” – pisze w tekście dla Niezalezna.pl młoda ukraińska dziennikarka Anna Masłowych.
Nieudana rewolucja
24 maja 2020 r. setki Białorusinów po raz pierwszy od lat wyszły na ulice Mińska, aby zaprotestować przeciwko decyzji Aleksandra Łukaszenki o ponownym kandydowaniu w wyborach prezydenckich w 2020 r. Protesty zainicjowane przez białoruskiego blogera i biznesmena Siarhieja Cichanouskiego były skierowane przeciwko dyktatorowi, uzurpującemu władzę w kraju od 26 lat. Protesty nasilały się do momentu, aż władzę w Mińsku nie postanowiły użyć przeciwko nim siły. W lipcu tegoż roku białoruska milicja rozpoczęła zatrzymania opozycyjnych działaczy zarówno z lewej i prawej strony, zaś przeciwko pokojowym protestom na ulicy używała gazu łzawiącego oraz kul gumowych. Do aresztu trafił również Cichanouski. Mimo to wiece na rzecz uczciwych wyborów trwały i 6 sierpnia ulicami Mińska przemaszerowało 5 tys. osób z białymi wstążkami. Jeszcze więcej – bowiem 63 tys. osób według danych Radio Wolna Europa - zebrało się na wiecu 30 lipca 2020 r., by wesprzeć nową kandydatkę na prezydenta, Swiatłanę Cichanouską, prywatnie małżonkę Siarhieja Cichanouskiego.
Wówczas Ukraińcy bardzo popierali ruch wolnościowy na Białorusi. Sfałszowane wybory, przemoc policji, aresztowania i morderstwa – wszystko to było dla nich zbyt znajome. Jednak w przeciwieństwie do obalonego w 2014 r. prezydenta Ukrainy Wiktora Janukowycza, który ostatecznie uciekł do Rosji, Łukaszenka pozostał na miejscu. Za sprawą ogromnych wysiłków, które polegały na blokowaniu Internetu, przeprowadzaniu serii aresztowań i użyciu wojskowych przeciwko cywilom we własnym kraju, wiece zostały rozpędzone, a białoruskie głosy sprzeciwu uciszone. Już jako liderka opozycji Cichanouska musiała opuścić swojego męża (wówczas zatrzymanego już po raz drugi), który może pozostać w więzieniu do 60. roku życia, i uciec z kraju, który ponownie pogrążył się w dyktaturze.
Dziś Cichanouska nazywa siebie „liderem narodowym Białorusi”. Stwierdza, że pokonała Łukaszenkę w wyborach 2020 r., wbrew temu co twierdzi reżymowa białoruska propaganda, i współpracuje z działającą z Polski - Radą Koordynacyjną ds. Przekazania Władzy na Białorusi, jednocześnie próbując kierować białoruskim rządem na uchodźstwie. Od początku inwazji Rosji na Ukrainę na pełną skalę polityk wielokrotnie wyrażała swoje proukraińskie stanowisko, pokazując swoje poparcie dla ukraińskiego oporu i opowiadając w swoich mediach społecznościowych o białoruskich partyzantach [mit o bohaterstwie sowieckich białoruskich partyzantów jest ważną częścią tożsamości współczesnej Białorusi - przyp.red.], walczących po stronie Ukrainy, używając hasztagów #StandWithUkraine i #StandWithBelarus obok siebie. Jednak jej ostatni apel do Wołodymyra Zełenskiego, który zamieściła w pierwszej połowie października w serwisie YouTube, zaostrzył na Ukrainie debatę o rzeczywistej współpracy z „demokratyczną Białorusią” i stosunkach dyplomatycznych po wojnie.
Zakłócony pokój
Sposób, w jaki Ukraińcy postrzegają Białoruś, bardzo się zmienił w ciągu ostatnich 7 miesięcy. Mimo że Łukaszenka przysiągł, że nie będzie się angażował w wojnę Rosji z Ukrainą, pociski rakietowe w kierunku Kijowa są wystrzeliwane z terytorium Białorusi od pierwszych dni wojny na pełną skalę. Co więcej, oddziały najeźdźców, które wkroczyły na Ukrainę przez granicę z Białorusią, zdołały 24 lutego przejąć kontrolę nad czarnobylską elektrownią jądrową, pogrążając Europę w panice związanej z wojną nuklearną.
Mimo że ponad 1,5 tys. białoruskich ochotników walczy po stronie Ukrainy - jako partyzanci czy ochotnicy w pułku Kalinowskiego [ochotnicza jednostka obrony terytorialnej złożona z Białorusinów, utworzona w 2022 r. w celu obrony Ukrainy przed rosyjską inwazją. Pułk został nazwany na cześć Konstantego Kalinowskiego, jednego z przywódców powstania styczniowego 1863 r. na Litwie i Białorusi - przyp.red.], zakłócając łańcuch dostaw rosyjskiej armii jako partyzanci lub zapewniając pomoc humanitarną i schronienie ukraińskim uchodźcom, trudno jest pałać miłością do kraju, który mimo wszystko w dużej mierze aktywnie pomaga władcy Kremla Władimirowi Putinowi. Od maja 2022 r. z terytorium Białorusi w kierunku Ukrainy wystrzelono 630 pocisków, a 15 października br. pojawiły się doniesienia o przybyciu na Białoruś pierwszych rzutów rosyjskich wojsk. Ponadto Białoruś zagłosowała 12 października przeciwko rezolucji ONZ, która potępiła pseudoreferenda Rosji na terytoriach „Ługańskiej Republiki Ludowej” oraz „Donieckiej Republiki Ludowej”, a także na czasowo okupowanych ziemiach obwodów chersońskiego i zaporoskiego Ukrainy, które okupanci przeprowadzili w dniach 23-27 września br. Nic dziwnego, że te kroki powodują, iż większość Ukraińców w pełni popiera sankcje wobec Białorusi. I trudno będzie te krzywdy wyrównać nawet po demokratyzacji naszego sąsiada.
W świetle tych wydarzeń trudno powiedzieć, czego dokładnie spodziewała się Swiatłana Cichanouska, gdy 10 października opublikowała na swoim kanale YouTube wideo, zwracając się do prezydenta Ukrainy z propozycją „budowania sojuszu z demokratyczną Białorusią”. Chociaż prawdą jest to, że jak powiedziała na filmie, „Ukraina i Białoruś są ofiarami rosyjskiego imperializmu”. Jednak jest za wcześnie, aby traktować Białoruś i jej przedstawicieli jako w pełni demokratycznych partnerów. W tej chwili Białoruś jest rządzona przez dyktatora i z jej terenu prowadzony jest ostrzał Ukrainy rakietami. Opozycyjny Zjednoczony Gabinet Przejściowy jest daleki od faktycznego sprawowania władzy w kraju i nie ma wpływu na decyzję Łukaszenki dot. pomocy Putinowi. Więc z perspektywy Ukraińców, wszystko co robi ten rząd na uchodźstwie, kończy się na samych deklaracjach. Ani razu Cichanouska nie skontaktowała się z pułkiem Kalinowskiego, który bezpośrednio uczestniczy w ukraińskich działaniach wojennych, ani też otwarcie nie odwołała się do rosyjskiej agresji zbrojnej i nie potępiła rosyjskiej okupacji ukraińskich terytoriów, takich jak Krym.
Wątpliwy sojusz
Nic dziwnego, że apel Cichanouskiej do Zełenskiego wywołał dyskusje w ukraińskich mediach społecznościowych. Użytkownicy Twittera krytykowali Białorusinkę za brak poparcia dla pułku Kalinowskiego, za stałą, w ich odczuciu, lojalność wobec Rosji, za prośbę do walczących o swój kraj Ukraińców, by walczyli też z reżimem Łukaszenki, za stawianie żądań tylko Ukraińcom, a nie innym sąsiednim krajom, które są jednak nadal w lepszej sytuacji niż Ukraina, oraz za polityczną bierność.
Zdecydowanie najbardziej kontrowersyjnym stwierdzeniem dla Ukraińców stały się słowa Cichanouskiej o tym, że „bez wolnej Białorusi nie będzie wolnej Ukrainy”. Skoro Ukraińcy sprawdzili się już w walce przeciwko niezwykle potężnemu i brutalnemu wrogowi i mają poparcie wielu demokratycznych państw, wolność Białorusi nie wydaje się odgrywać żadnej roli w tym równaniu. Zwycięstwo Ukrainy nad Rosją może osłabić wpływy Putina na Białorusi, co z kolei da Białorusinom szansę na dokonanie drugiej rewolucji. Ale swoimi siłami. Rozumieją to białoruscy ochotnicy, walczący dziś u boku ukraińskich żołnierzy, ale Cichanouska najwyraźniej nie. Widząc to, rząd Ukrainy negatywnie zareagował na jej propozycję współpracy.
14 października Ołeksandr Mereżko, przewodniczący Komisji Spraw Zagranicznych Rady Najwyższej i członek frakcji partii prezydenckiej Sługa Narodu, powiedział w rozmowie z Radiem Wolna Europa: „Stanowisko Cichanouskiej w sprawie Rosji i Putina nie jest wystarczająco jasne. Wydaje się, że boi się nazywać rzeczy po imieniu. Na przykład, aby jasno powiedzieć, że Rosja jest państwem terrorystycznym, agresorem i wrogiem narodu białoruskiego. Poza tym, w jej środowisku są ludzie nieco wątpliwi”. Ostatecznie Rada Najwyższa odmówiła uznania Zjednoczonego Gabinetu Przejściowego, wyrażając jednocześnie chęć utrzymywania kontaktu z pułkiem Kalinowskiego — ludźmi, którzy faktycznie pokazują, a nie mówią, ile warta jest ich solidarność.B
yć może dobrze byłoby mieć jeszcze jedno przyjazne państwo, z którym można by współpracować w czasie wojny i po wojnie, ale sytuacja z Białorusią jest zbyt skomplikowana. Trudno polegać na sojuszniku, który nie rozwiązał własnych problemów i który bardziej stawia żądania niż udziela pomoc. Dopóki rosyjskie rakiety i wojska rosyjskie nie zostaną przegonione z terytorium Białorusi, nie może być mowy o sojuszu, zwłaszcza gdy władza wciąż jest w rękach Łukaszenki, a de facto Putina. Poza tym ważne jest, aby wiedzieć, czy możesz liczyć na lojalność twoich przyjaciół, a patrząc z perspektywy Ukrainy na Swiatłanę Cichanouską wciąż nie wiadomo, czy jest ona gotowa raz na zawsze zerwać związki Białorusi z Rosją. Ukraina zawsze będzie wdzięczna tym Białorusinom, którzy stanęli po stronie Ukrainy nie tylko słowami, ale i czynem. Jednak, jak się wydaje, nie ma żadnego z nich na szczeblu rządowym – ani tym w kraju, ani tym na uchodźctwie.
Niezależna.pl.