Jurij Szczerbak: IMPERATYW HISTORII – STRATEGICZNY SOJUSZ NARODÓW I PAŃSTW
Przemówienie Jurija Szczerbaka na Uniwersytecie Jagiellońskim
Na zaproszenie Instytutu Nauk Politycznych i Stosunków Międzynarodowych oraz Instytutu Studiów Polsko-Ukraińskich Uniwersytetu Jagiellońskiego w dniu 23 kwietnia 2024 r. odbyło się w Krakowie spotkanie z Przewodniczącym Rady Forum Niezależnych Mediów, Ambasadorem Nadzwyczajny i Pełnomocny Ukrainy, pisarz Jurij Szerbak.
Ukraiński gość zwrócił się do studentów i nauczycieli jednej z najstarszych uczelni w Europie z wykładem na temat:
„Ukraina-Polska: strategiczna unia narodów i państw – imperatyw historii”.
W spotkaniu wziął udział kolega Jurija Szczerbaka, ambasador Polski na Ukrainie w latach 2016-2019, Jan Peklo.
Jurij Szczerbak wspomina, że po raz pierwszy odwiedził zabytkowe mury Uniwersytetu Jagiellońskiego 67 lat temu – w 1957 r. – jako student Kijowskiego Instytutu Medycznego, członek delegacji studenckiej – i był zafascynowany rewolucyjnym duchem polskiej młodzieży, która opowiadała się za odrodzenie kraju przed stalinizmem.
Opowiadał o swojej fascynacji polską historią, kulturą, polityką oraz powiązaniach z wybitnymi polskimi osobistościami.
„Na moich oczach rozegrały się najważniejsze wydarzenia naszej wspólnej historii przełomu XX i XXI wieku. Obserwowałem wielkie wzloty i upadki naszych stosunków i przeżyłem ich dramatyczne upadki” – powiedział Jurij Szczerbak.
Poinformował, że podczas tymczasowego pobytu w Polsce w latach 2022-2023 napisał i opublikował dwie książki „Ukraina w ramionach Polski” – zbiór artykułów opublikowanych w prasie polskiej w tym okresie.
Niestety wydanie tej książki zostało przyćmione przez pogorszenie stosunków ukraińsko-polskich pod koniec 2023 roku, związane z konfliktem o eksport ukraińskiego zboża.
Jurij Szczerbak przedstawił swoją osobistą wersję tych wydarzeń.
Nie pominął także tragicznych wydarzeń z lat 1943-1944 na Wołyniu, stwierdzając, że zbrodnia ta została zdecydowanie potępiona zarówno przez społeczeństwo ukraińskie, jak i kierownictwo państwa.
Jednocześnie Jurij Szczerbak przytoczył wypowiedź Pawła Kowala, posła na Sejm RP, przedstawiciela polskiego rządu ds. odbudowy Ukrainy: „Państwo ukraińskie nie ma nic wspólnego (z tragedią wołyńską – przyp. red.), bo nie istniało. Mówimy o przestępstwach popełnionych przez obywateli polskich narodowości ukraińskiej na innych obywatelach Polski.”
Ambasador Ukrainy przypomniał także zbrodnię popełnioną przez polski rząd komunistyczny na Ukraińcach w 1947 r. – tzw. „Akcję „Wisła”, potępioną przez Senat RP.
Pomimo konfliktów z przeszłości Jurij Szczerbak podkreślił, że Polska stała się najbliższym wiarygodnym sojusznikiem Ukrainy w czasie rosyjskiej agresji w latach 2022-2024.
Przytoczył konkretne fakty dotyczące pomocy Polski w zakresie broni, amunicji, logistyki i wsparcia dla milionów ukraińskich uchodźców.
Ważną częścią wystąpienia Jurija Szerbaka były jego przemyślenia na temat przyszłej ukraińsko-polskiej strategicznej unii dwóch narodów i państw – niezwykle niezbędnej w obliczu rosyjskiego zagrożenia.
Zaproponował utworzenie międzyrządowej komisji „Nasza wspólna przyszłość”, która miałaby opracować plan ściślejszej integracji ukraińsko-polskiej w sferze wojskowej, politycznej, gospodarczej, naukowej i edukacyjnej.
Jurij Szczerbak zakończył swoje wystąpienie słowami wielkiego Polaka – papieża Jana Pawła II, który wzywał Ukraińców i Polaków, aby nie byli więźniami smutnych wspomnień z przeszłości, ale patrzyli na siebie z myślą o jedności.
Ambasador RP Jan Pekło uzupełnił wystąpienie Jurija Szerbaka wezwaniem do wzmocnienia sojuszu polsko-ukraińskiego w celu odparcia rosyjskiego najeźdźcy.
Jurij Szczerbak i Jan Piekło odpowiadali na liczne pytania słuchaczy dotyczące sytuacji geopolitycznej, militarnej oraz stanu stosunków polsko-ukraińskich.
Przemówienie ambasadorów Ukrainy i Polski wzbudziło duże zainteresowanie wśród studentów i profesorów Uniwersytetu Jagiellońskiego i odbyło się w przyjaznej atmosferze.
Ukraina - Polska:
STRATEGICZNY SOJUSZ NARODÓW I PAŃSTW – IMPERATYW HISTORII
Jurij Szczerbak, Ambasador Nadzwyczajny i Pełnomocny Ukrainy, pisarz, Przewodniczący Rady Niezależnego Ukraińsko-Polskiego Forum Mediów
Szanowni Panstwo,
Drodzy koledzy i przyjaciele!
To dla mnie wielki zaszczyt przemawiać w murach jednego z najstarszych uniwersytetów w Europie, instytucji, która jest symbolem nieśmiertelnej wielkości intelektualnej narodu i państwa polskiego, jego nauki i kultury.
Po raz pierwszy odwiedziłem Uniwersytet 67 lat temu, w kwietniu 1957 roku, kiedy byłem studentem Kijowskiego Uniwersytetu Medycznego. Byłem zafascynowany starożytną historią Akademii Krakowskiej i młodym rewolucyjnym duchem polskiego października 1956 roku, który wzywał młodych ludzi do odrodzenia kraju i zerwania kajdan stalinizmu.
Od tego czasu, od 1957 roku, kiedy po raz pierwszy zobaczyłem Polskę i odwiedziłem wiele jej miast i ośrodków studenckich, rozpoczęła się moja fascynacja polską kulturą, historią i polityką.
Tak naprawdę Polska zagościła w moim ukraińskim sercu dużo wcześniej - na początku 1942 roku, w zimowym Saratowie w Rosji, kiedy razem z bratem zobaczyliśmy żołnierzy w dziwnych mundurach, które nie przypominały mundurów sowieckich. Byli to oficerowie armii Andersa, którzy na szczęście nie zostali rozstrzelani w Katyniu i nie zginęli w stalinowskich obozach koncentracyjnych.
Myślę, że być może jestem dziś jedynym żyjącym świadkiem na świecie, który widział armię Andersa na rosyjskiej ziemi. Nie wiedziałem wtedy, że nadejdzie czas, kiedy napiszę opowiadanie "Czerwone maki na Monte Cassino", które na początku lat 70 opublikuje w tlumaczeniu na polski Jerzy Giedroyc w paryskiej "Kulturze" obok wierszy Czesława Miłosza.
Od 1958 roku związałem swój los z Polką, Marią ze Śląska, moją swietej pamięci żoną, z którą przeżyliśmy ponad 60 lat w pokoju i zgodzie w Kijowie, symbolizując ukraińsko-polski sojusz w jego najlepszym, najwyższym ludzkim wcieleniu: związek kochających serc i wspólnych uczuć.
Od tamtego czasu do dziś żyję w wymiarze dwóch historii - Ukrainy i Polski - tych potężnych, wzajemnie powiązanych procesów, które wpłynęły na losy Europy, losy imperiów, zwłaszcza rosyjskiego i niemieckiego. Norman Davies powiedział to doskonale i radzę wszystkim przeczytać jego "Historię Europy".
Miałem szczęście, że tak wybitni polscy historycy jak Andrzej Władysław Serczyk i Zbigniew Wujcik odwiedzili mój kijowski dom i podarowali mi swoje książki, które pogłębiły moje zrozumienie złożonych relacji polsko-ukraińskich.
Los dał mi możliwość poznania tak wybitnych Polaków jak Jarosław Iwaszkiewicz, Jerzy Hoffman, Zbigniew Brzeziński, Jerzy Jędrzejewicz, Andrzej Brycht, Jacek Kuroń, Bronisław Geremek, Jan Nowak Jeżeranski i wielu innych. Nie zapomnę moich spotkań z kierownictwem Solidarności w Gdańsku i pierwszej wizyty państwowej delegacji ukraińskiej z prezydentem Leonidem Krawczukiem na czele na zaproszenie prezydenta Polski Lecha Wałęsy w 1992 roku.
Na moich oczach rozgrywały się najważniejsze wydarzenia naszej wspólnej historii końca XX i początku XXI wieku. Widziałem wielkie wzloty naszych relacji i przeżywałem dramatyczne upadki.
Podczas mojego przymusowego tymczasowego pobytu w Polsce w latach 2022-2023 napisałem i opublikowałem dwie książki - "Zabić Imperium Zła. Rosja odwiecznym wrogiem Ukrainy" oraz "Ukraina w objęciach Polski", zbiór moich artykułów opublikowanych w polskiej prasie.Tlumaczyla moje texty pani Anna Michalko, za co serdecznie dziekuje.
Ironią losu było to, że w momencie publikacji "Ukrainy w objeciach Polski" pod koniec 2023 roku stosunki polsko-ukraińskie gwałtownie się pogarszały. Dało to jednemu z moich przyjaciół okazję do ironicznej uwagi: "Ukraina w ramionach Polski to chyba uścisk polskich rolników na granicy, gdzie sypią ukraińskie zboże na ziemię? Czy ten uścisk nie jest zbyt szorstki?".
Komentowałem tę smutną sytuację dziesiątki razy w ukraińskich kanałach telewizyjnych i pozwolę sobie nie rozwodzić się nad nią szczegółowo.
Chciałbym jednak przypomnieć główne punkty mojego osobistego nieoficialnego spojrzenia na te wydarzenia:
--Strona ukraińska, najwyżsi urzędnicy państwowi niestety nie zwrócili uwagi, gdy pojawił się problem i zaczęły się pierwsze protesty polskich rolników;
-- główną rolę odegrala decyzia UE pomóc Ukrainie – na sprzedarz produkcji rolnej na runku Europy. Otóz protestow treba w Brucceli, a nie wHrebennym;
-- na poczatkowym etapie mieli miejsce wzajemne oszukańcze transakcje między ukraińskimi i polskimi spekulantami, którzy czerpali korzyści ze sprzedaży i kupna zboża po cenach dumpingowych;
-- Problem został zaostrzony przez bezczynność rządu PiS w okresie wyborczym i obojętność ukraińskiego kierownictwa na rosnące protesty;
-- Sytuację pogorszyły irytujące publiczne wypowiedzi przywódców obu krajów, które uraziły opinię publiczną w Polsce i w Ukrainie;
Do protestów polskich rolników przyłączyły się wrogie Ukrainie promoskiewskie siły polityczne, co zostało bardzo ostro i negatywnie odebrane w Ukrainie;
Teraz trwa skomplikowany i bolesny proces negociacji między rzanami i poszuk kompromisów.
Na naszych oczach kardiogram relacji ukraińsko-polskich odnotował dramatyczne skoki nastrojów społecznych - od euforii miłosierdzia i miłości podczas przesiedlenia milionów ukraińskich uchodźców w 2022 roku do gwałtownego ochłodzenia stosunków pod koniec 2023 roku.
Jak powiedział z goryczą jeden z polskich polityków: "Jak szybko można zepsuc stosunki polsko-ukraińskie, jak latwo stratic czesc spolecznego kapitału".
Ale pomimo wszystkich dzwonków alarmowych, wszystkich niesprawiedliwych wzajemnych oskarżeń niemodrych polityków i złośliwych publicystów, którzy zaczęli szukać "kodów szlachty i Kozaków", pozostaję upartym Ukraińcem, który mocno wierzy w ukraińsko-polską jedność w obliczu zagrożenia ze strony naszego odwiecznego wroga, Rosji. Wierzę, jeśli nie w objecza, to przynajmniej w mocny uścisk dłoni.
Uczy mnie w tym wielowiekowa historia Ukrainy i Polski - dwóch niezwykle bliskich narodów z doświadczeniem współistnienia w jednym państwie. z podobnymi językami, kulturami, mentalnością, obyczajami i wartościami wolności i niepodległości.
Przypomnę słowa Ihora Szewczenki, wybitnego amerykańskiego uczonego ukraińskiego pochodzenia (1922-2009), pochowanego w Warszawie: "Bez Bizancjum nie byłoby ani Ukrainy, ani Białorusi, ale z drugiej strony bez Polski nie byłoby Ukrainy i Białorusi".
W międzyczasie nauczano nas żyć w paradygmacie wiecznej wrogości, istnieć w trybie "ognia i miecza". Ale miecze już dawno zardzewiały, a na miejscu starych ruin wyrosły nowe budynki, w których mieszkają nowi ludzie.
Pamiętam, jak oglądałem mądry i gorzki film mojego przyjaciela Jerzego Hoffmana Ogniem i mieczem na premierze w Warszawie w 1999 roku. Dramat bratobójczej wojny polsko-ukraińskiej z XVII wieku rozgrywał się na ekranie w martwej ciszy widowni.
Pamiętam koncowe napisy filmu: wojna, która zniszczyła Rzeczpospolitą Obojga Narodów, ale nie przyniosła szczęścia Ukrainie, została wykorzystana przez Rosję do zniszczenia zarówno kozackiej Ukrainy, jak i państwa polskiego.
Dziś, gdy krwawa rosyjska agresja na Ukrainę trwa, gdy Polska faktycznie stała się państwem frontowym, gdy rosyjskie rakiety przekraczają polską granicę, a siły zbrojne Polski i państw członkowskich NATO przygotowują się do odparcia rosyjskich ataków, warto przypomnieć lekcje historii, które często były ignorowane zarówno przez ukraińskich, jak i polskich polityków.
Od czasu, gdy Moskwa zaanektowała Ukrainę w wyniku fatalnego błędu Bohdana Chmielnickiego i stworzyła Imperium Czarnego Dwugłowego Orła, rozwijała się rosyjska szowinistyczna ideologia zagarniania obcych ziem, zniewalania sąsiednich narodów i niszczenia niezależnych państw.
Jest to mesjanistyczna rasistowska ideologia wyższości i zwycięskiej potęgi Rosji. Jedną z jej pierwszych ofiar była Ukraina. Po raz pierwszy została podzielona w 1667 r. między Rosję, Polskę i Imperium Osmańskie wzdłuż Dniepru. I kiedy dziś generałowie w kwaterze głównej NATO rozważają możliwość pojawienia się rosyjskich najeźdźców na lewym brzegu Dniepru - czyli podziału Ukrainy na Lewy i Prawy Brzeg - nie ma w tym nic nowego ani zaskakującego. Tak samo Katarzyna II zlikwidowała ukraińskie autonomiczne państwo kozackie 20 lat wcześniej, a następnie w 1795 roku zniszczyła państwo polskie.
Wśród mechanizmów agresji opracowanych przez Rosję już w XVII i XVIII wieku są:
-ideologia "zbierania ziem rosyjskich" - czyli zagarnianie terytoriów azjatyckich, agresja przeciwko Ukrainie, Polsce, Finlandii, narodom bałtyckim, Chanatowi Krymskiemu;
- pseudohistoryczne roszczenia do "rosyjskiej" przynależności okupowanych terytoriów. Pewien rosyjski dygnitarz powiedział, że narody ukraiński i polski są gałęziami wielkiego rosyjskiego drzewa;
- retoryka "ochrony" ludności prawosławnej poprzez inwazję zbrojną;
-odniesienia do naruszenia pewnych porozumień i istnienia sił wrogich Rosji na terytorium, które ma zostać podbite;
-stworzenie potężnej piątej kolumny zdrajców niszczących państwo od wewnątrz. Przypomnijmy ukraińskich promoskiewskich zdrajców hetmanów czy Konfederację Torgowiecką. Polscy spiskowcy tamtych czasów, kierowani przez Katarzynę II i rosyjskich agentów, którzy doprowadzili państwo polskie do zniknięcia z mapy Europy, byli prekursorami współczesnych ukraińskich zdrajców, takich jak Janukowycz-Miedwiedczuk-Azarow.
Do tego należy dodać szerzącą się korupcję, przekupstwo elit rządzących i fałszywą propagandę przychylności Rosji.
Chciałbym zwrócić uwagę na dialog dwóch wybitnych historyków - Romana Shporlyuka, Amerykanina ukraińskiego pochodzenia z Uniwersytetu Harvarda i Andrzeja Nowaka z Uniwersytetu Jagiellońskiego. Rozmawiali oni o istocie imperiów i relacjach między narodami ukraińskim i polskim. Mówiąc gorzką prawdę o przeszłości, historycy podkreślali jednak wazliwosc istnienia 400-letniej, głębokiej przyjaźni między naszymi narodami.
Było - i nadal jest - wiele bomb zegarowych na drodze naszej jedności, takich jak tragedia wołyńska z lat 1943-1944. Nie miałem i nie mam wątpliwości, że tragedia wołyńska jest zbrodnią, która musi zostać potępiona i została potępiona zarówno przez ukraińskie przywództwo, jak i ukraińskie społeczeństwo. Piąty prezydent Ukrainy Petro Poroszenko uklęknął przed pomnikiem ofiar Wołynia.
Znany ukraiński historyk ze Lwowa, Jarosław Daszkewycz, powiedział: "Ukraiński terror z lat 1942-1944 wobec polskiej ludności Zachodniej Ukrainy zasługuje na surowe i BEZWZGLĘDNE potępienie". Zbrodnia ta została potępiona przez Tarasa Bulbę-Borowca, wybitną postać ruchu narodowo-wyzwoleńczego i przywódcę UPA Polissya Sich.
Chciałbym przypomnieć słowa byłego ambasadora Polski na Ukrainie Jana Piekło, wypowiedziane w 2023 roku: "Nie można doprowadzic do tego, zeby Wolyn zdominowal rozmowy o wspolnej historii. Niektorzy uwazaja, ze mamy najlepszy moment, by w rozmowach z Ukraina poruszac ten temat. A to jest najgorszy moment... Zadziwiajace, ze do kwestii UPA I Wolynia siega sie mocno i stanowczo, a wspolna polityka Pilsudskiego I Petlury nie jest tak szeroko znana".
Prawną ocenę tragedii wołyńskiej niedwoznacznie wyraził Paweł Kowal, przewodniczący Sejmowej Komisji Spraw Zagranicznych, pelnomocnik polskiego rządu ds. odbudowy Ukrainy.
"Państwo ukraińskie nie ma z tym nic wspólnego, bo nie istniało. Mówimy o zbrodni popełnionej przez polskich obywateli na innych polskich obywatelach. Niektórzy byli narodowości ukraińskiej, inni polskiej. Zbrodnia nie obciąża państwa ukraińskiego, bo ono nie istniało. Ale nakłada na każdego obywatela obowiązek nazwania tej zbrodni i potępienia jej".
Potępiając zbrodnię wołyńską, pamiętamy również o Akcji Wisła, zbrodni polskiej wladzy komunistycznej w 1947 r., kiedy to pod dowództwem marszałka Rola-Żymierskiego deportowano ok. 150 tys. Ukraińców z ich rodzinnych miejsc stałego zamieszkania do tzw. Ziemi Odzyskanej w celu "ostatecznego rozwiązania kwestii ukraińskiej". Akcja ta została przeprowadzona w brutalnym stylu stalinowskich deportacji całych narodów i została potępiona przez Sejm Rzeczypospolitej Polskiej w 1990 roku.
Wspominając te i inne smutne wydarzenia ukraińsko-polskiej historii, jestem przekonany, że tylko chrześcijańska formuła kardynała Wyszyńskiego i świętego papieża Jana Pawła II "przebaczaj i proś o przebaczenie" jest najwłaściwszą,
najbardziej odpowiednią formułą do rozplątania tego tragicznego wzajemnego węzła nienawiści i krwi.
Pochylamy głowy nad grobami niewinnych ofiar przeszłości. Niech Bóg da odpocząć ich duszom i niech nie dopuści do wybuchu dawnej wojny grobów i pomników, ponieważ strzała Życia leci naprzód i wymaga, abyśmy pomyśleli o naszej wspólnej przyszłości.
Szanowni Państwo!
Pomimo wszystkich historycznych nieporozumień, Polska okazała się niezawodnym sojusznikiem Ukrainy w potrzebie. Od pierwszych dni agresji Rosji na pełną skalę w lutym 2022 roku, Polska dostarczyła Ukrainie niezbędną broń o wartości 3,5 miliarda dolarów. Były to głównie pojazdy opancerzone, artyleria i radzieckie samoloty, broń strzelecka, amunicja i inny sprzęt.
Jeszcze przed wybuchem działań wojennych ukraińskie siły zbrojne otrzymały polskie MANPADS Piorun, lekkie moździerze piechoty i granatniki ręczne.
Polska przekazała Ukrainie 290 czołgów T-72, oraz 80 czołgów PT-91 Tvardy. Ukraina otrzymała około 150 transporterów opancerzonych "Rosomak" i niezwykle skuteczne działa samobieżne "Krab". W Polsce utworzono bazę remontową artylerii i pojazdów opancerzonych oraz podpisano umowę o wspólnej produkcji amunicji czołgowej.
Polska pomoc wojskowa i logistyczna stała się ważnym czynnikiem strategicznego partnerstwa, którego celem jest nasza wspólna przyszłość. Nigdy nie zapomnimy imion najlepszych synów Polski, którzy oddali to, co najcenniejsze - swoje życie - za wolność i niepodległość Ukrainy. Oto oni:
Tomasz Walentek,
Robert Gnieździński,
Daniel Sztieber,
Janusz Szeremeta,
Krzysztof Tyfel,
Paweł Sadzikowski,
Michał Żurek.
Czcimy ich pamięć. Prosimy o uczczenie bohaterów minutą ciszy. Prosimy o zajęcie miejsc.
Jednym z bezprecedensowych skutków agresji Rosji na Ukrainie było nagłe, wybuchowe i nieoczekiwane zbliżenie, zbratanie, zjednoczenie dwóch narodów - polskiego i ukraińskiego. Według socjologów, 77% Polaków pomogło ukraińskim uchodźcom podczas pamiętnych dni wiosny 2022 roku.
Chwała tysiącom polskich wolontariuszy, którzy nieśli pomoc humanitarną na Ukrainę, ewakuowali kobiety i dzieci z Ukrainy, zbierali fundusze, otwierali tymczasowe schroniska, pomagali w wyżywieniu, opiece medycznej, zatrudnieniu i edukacji.
Polska stała się kołem ratunkowym, bazą zaopatrzenia w broń, amunicję i inne niezbędne zasoby. Wywołało to wściekłość Putina, groźby zemsty ze strony krwawego dyktatora, zastraszanie uderzeniami nuklearnymi, plany ofensywy w korytarzu Suwalskim oraz inne dywersijne operacje informacyjno-psychologiczne.
Tylko nasza jedność i niezachwiana wola zwycięstwa obu narodów zapewnią pokonanie Rosyjskiego Imperium Zła.
Drodzy przyjaciele,
W oparciu o nasze doświadczenia historyczne, moim zdaniem, powinniśmy już dziś rozpocząć dyskusję na temat naszego sojuszu. Ten sojusz wojskowo-polityczny, nie zastępując NATO ani UE, powinien stać się dodatkowym regionalnym bastionem przeciwko rosyjskiemu imperializmowi.
Niewykluczone, że w takim sojuszu, który oprócz Polski i Ukrainy mógłby obejmować państwa bałtyckie i skandynawskie, Wielka Brytania, Rumunia, inne państwa Trójmorza i oczywiście Stany Zjednoczone, pojawi się kwestia posiadania broni jądrowej - czy to w systemie Nuclear Sharing, czy w innym formacie.
Chciałbym przypomnieć, że w 2022 roku, w środku ukraińsko-polskiego "miesiąca miodowego", w Polsce rozpoczęła się dyskusja na temat naszego przyszłego zjednoczenia państwowego. Niektórzy niecierpliwi romantycy proponowali powrót do idei państwa wielonarodowego i wielowyznaniowego - Rzeczypospolitej Wielu Narodów.
Jeden z tych romantyków, krakowski poeta, architekt s wisioner pan Jan Pawlicki (Dobrzański Staloni), pisał:
"Wciśnięci między dwa wyjątkowo krwawe i szalone narody, przywołujące swoich Bismarcków, Hitlerów, Stalinów i Putinów, musimy wykorzystać ten moment i przywrócić istniejące niegdyś na tej szerokości geograficznej Stany Zjednoczone Europy.
Powinna to być Unia, zrodzona 600 lat temu podczas bitwy pod Grunwaldem, niewiele mniejsza od UE, z granicami od Szczecina po Jałtę, od Wilna po Odessę.
Inni polscy autorzy omawiali kwestię zjednoczenia naszych państw w konfederację lub nawet federację.
Bez względu na to, jak krytycznie można odnosić się do tych marzeń, trzeba przyznać, że omawianie problemu ukraińsko-polskiej przyszłości jest istotne i produktywne.
Moim zdaniem powinniśmy zacząć od stworzenia wspólnej państwowo-publicznej komisji "Nasza wspólna przyszłość". Myśląc kreatywnie i nieszablonowo, Komisja powinna opracować projekt ukraińsko-polskiej jedności w nowej rzeczywistości bezpieczeństwa XXI wieku.
Oczywiście musimy działać mądrze, ostrożnie, stopniowo, krok po kroku. Nie powinniśmy zaczynać od tworzenia jednego państwa ze stolicą we Lwowie czy z polskim prezydentem, który wznosi nad sobą miecz Szczerbca, ani od sytuacji, w której Polska jest nauczycielem, a Ukraina pilnym uczniem, bo takie chimeryczne państwo zawali się w dwa dni pod ciosami narodowych ambicji polityków i desaprobata dumnych społeczeństw. Musimy wspolżyć jak wolny z wolnym, równym z równym.
Należy zacząć od stopniowych kroków integracyjnych, jak to zrobili de Gaulle i Adenauer w 1963 roku.
Obejmuje to utworzenie potężnych wspólnych polsko-ukraińskich korporacji, zjednoczonych małych i średnich przedsiębiorstw oraz realizację wspólnych projektów badawczych i produkcyjnych.
Kolejne kroki to utworzenie zgromadzenia międzyparlamentarnego w celu opracowania wspólnych ustaw oraz połączenie niektórych struktur wojskowych i wywiadowczych, instytucji edukacyjnych i organizacji pozarządowych.
Oczywiste jest, że nie będzie to łatwa droga, bo z wielóma wrogami, zarówno zewnętrznymi, jak i wewnętrznymi.
Pamiętajmy słowa Leona Wasilewskiego, blizkiego współpracownika Józefa Piłsudskiego: "Polityka polsko-ukraińska nie może być zakladnikiem wrogości obecnej w kilku powiatach".
Oczywiste jest, że nie będzie możliwe zintegrowanie historycznych i narodowych poglądów oraz tradycji religijnych obu narodów, co stanowi rdzeń ich duchowej egzystencji. Ale być może nie warto do tego dążyć. Bo jeśli święta wielkanocne brzmią po ukraińsku VELIKDEN, a po polsku WELKANOC, to nic się nie da zrobić. Niech nasze zjednoczenie uświęcają słowa świętego papieża Jana Pawła II:
"Nowe tysiąclecie wymaga, aby Ukraińcy i Polacy nie pozostawali więźniami smutnych wspomnień z przeszłości, ale ... spojrzeli na siebie spojrzeniem jedności, które zobowiązuje nas do budowania lepszej przyszłości dla wszystkich".
Wierzę, że tak się stanie.
Niech żyje Polska!
Слава Україні!